Rodzice niecierpliwie czekają na pierwsze słowa dziecka. Ale rozwój mowy dziecka to proces złożony, wieloetapowy. Jeden malec robi wielkie postępy w ciągu kilku dni, inny stopniowo dąży do celu.
Pierwsze dźwięki dziecko artykułuje między 3. a 6. miesiącem życia. Mamy wówczas do czynienia z tzw. głużeniem. Niemowlę powtarza głoski: „gli”, „ghhh”, „ghy”, „tli”, „bli”, „abw”. Wszystkie niemowlęta głużą – nie jest do tego potrzebny sprawny słuch. Jednak kolejny etap, czyli gaworzenie, pojawia się tylko u dzieci słyszących. Rozwój mowy jest bowiem nierozerwalnie związany z prawidłowym słuchem.
Gaworzenie polega na wypowiadaniu ciągów sylab. Niemowlę powtarza „ma–ma”, „da–da”, „ta–ta”. Jednak wbrew oczekiwaniu babć, które reagują euforycznie na dźwięki „ba–ba”, ciągi sylab nie mają określonego znaczenia. Malec początkowo nie rozumie ich sensu, mimo że je stale wymawia. Dopiero około 9. miesiąca życia niemowlę zaczyna powtarzać dźwięki. Słucha mowy rodziców i naśladuje ich. Pod koniec pierwszego roku życia potrafi pokazać osoby (baba, mama) lub przedmioty (lala) i świadomie je nazwać.
Roczny malec potrafi zmieniać głos, intonację, co sprawia, że jego „mowa” jest śpiewna i czasem brzmi jak obcy język. To skojarzenie z obcą mową nie jest przypadkowe, ponieważ dziecko tworzy własne słowa, tzw. neologizmy dziecięce. Przykładowo pieska może nazwać „po”. Nowe wyrazy doskonale rozumie najbliższe otoczenie dziecka, ale dla osób dalszych brzmią jak język chiński. Dzieci często posługują się określeniami stworzonymi na ich użytek przez mamę czy tatę. Na przykład mówią „miau” na kota, a ,,mu’’ na krowę. To całkowicie prawidłowy etap rozwoju mowy. Nie ma powodu, aby małe dziecko na sen mówiło „spanie”, a nie „lulu”. Jeśli jednak dziecko ma już 2–3 lata i wciąż mówi „am” na jedzenie lub „si” na siusianie, to trzeba zdecydowanie zacząć to zmieniać. Zmiana ta polega na otaczaniu dziecka naturalną mową, bez form typowych dla dzieci.
Na koniec dodam anegdotkę językową Adama. Adaś skończył już roczek. Używał sformułowania „tu pa”, które w jego języku oznaczało „bo tak”. Mówił to ładnie, wyraźnie i z wdziękiem Kiedyś jechałam z nim windą wraz z obcą, starszą panią. Adaś zaczął domagać się „gajuje” (co oznaczało na ręce). Spytałam go: „Adaś, a czemu mam Cię wziąć na rączki?”. Na co odpowiedział „Tu pa, tu pa”. I zaczęło się.. Pani obok oburzyła się i stwierdziła, że co to za wychowanie, że takie małe dziecko mówi dupa! Uśmiechnęłam się i pomyślałam, że pewnie nigdy nie czytała takiego artykułu
Wiele rzeczy umyka i naprawdę warto sobie takie ciekawostki z życia dziecka zapisywać. Nasza firma Izabell, producent ubranek do chrztu życzy wszystkim maluchom opanowania całego słowniczka