Udało się, bo Pieniny zdobyte po raz kolejny, udało się, bo nie było czasu by myślami zabłądzić do pozostawionej daleko firmy. Ani razu nie padło hasło ubranka do chrztu, suknie ślubne, zamówienia, dostawcy czy odbiorcy. Nasz urlop, choć krótki zaliczyć trzeba bezwzględnie do udanych.
Jak już pisałam, dla mnie i męża Pieniny nie były zupełną nowością, pamiętamy je z młodzieńczych wypraw z plecakami i noclegami pod namiotami, których wygląd mógłby dziś wzbudzić szczery śmiech. Pamiętacie jeszcze jak się je rozkładało? Maszty z metalowych rurek, na które trzeba było uważać podczas snu i przy wychodzeniu z namiotu. No i materiał, z którego były szyte – grube, ciężkie płótno. Dźwiganie takiego namiotu wymagało niemałej krzepy, ale wtedy chłopcy chętnie to robili, licząc, że zaimponują w ten sposób swoim koleżankom.
Tamte czasy minęły, pozmieniało się nie tylko w kwestii namiotów, plecaków, butów do górskich wędrówek, dziś mamy nawet specjalną, oddychającą bieliznę i ekstra skarpetki na wyprawy w góry. Tyle się zmieniło bezpowrotnie, ale na szczęście nie same Pieniny, te pozostają niezmiennie piękne i tak samo, jak przed laty dostarczają wzruszeń i zachwytów. Tego piękna nie są w stanie zaburzyć nawet chińskie pamiątki i głośne rozmowy przez telefony komórkowe. Szczęśliwie, ten drugi proceder naturalnie redukuje się w górach sam, z powodu zanikającego tam często zasięgu.
Nasze dzieci były w Pieninach po raz pierwszy. Mieliśmy nadzieje, że spodoba się im widok z Sokolicy, Trzech Koron i przełom Dunajca, że nie zniechęci ich wysiłek chodzenia pod górkę, że docenią to piękno, jak my przed laty. Chyba się udało, bo nie narzekały, robiły chętnie zdjęcia i martwiło ich tylko, że nie zawsze daje się je wrzucić na Facebooka. Wiadomo, zasięg w górach nie jest gwarantowany.
Powrót do pracy nie był szczególnie trudny, tak jest w przypadku, kiedy lubi się swoją pracę, a „Izabell” to moja pasja. Nasyceni pięknymi górskimi widokami, z zakwasami w łydkach i udach wróciliśmy z urlopu by z nową energią zabrać się za szycie, za projektowanie, i za całą resztę, bo przecież nasze ubranka do chrztu muszą dotrzeć do zamawiających na czas, muszą trafić pod właściwy adres i mowy
być nie może o pomyłce, każdy Klient musi otrzymać dokładnie to, co zamówił – właściwy zestaw.
Do Pienin, do naszej wycieczki będziemy mogli sobie łatwo wrócić dzięki zdjęciom, choćby właśnie tym, które zrobiły dzieci swoimi smartfonami, ale także przed nami oglądanie tych fotek właściwych, które pstryknął mąż swoją wypasiona lustrzanką.
Izabell.eu